wtorek, 24 grudnia 2013

Wigilijna kutia z kresów

Dzisiaj podaję przepis na potrawę z kresów. Jako że dziś dzień wigilijny, to i danie również takie będzie, choć tak naprawdę to deser. Kutia to tradycyjna potrawa kuchni ukraińskiej, białoruskiej oraz litewskiej. Obecnie ciągle przyrządzana w Białostocczyźnie oraz Lubelszczyźnie, a także przez Kresowian w różnych częściach Polski. Mimo iż pochodzę ze wschodniej części Polski, w moim rodzinnym domu kutia pojawiała się tylko raz, jednak ten jeden raz wystarczył, by się w niej rozsmakować. Cała tajemnica tkwi w pszenicy, maku, bakaliach i miodzie.


SKŁADNIKI
Pszenica, najlepiej już specjalnie oczyszczona i przygotowana na kutię (1 opakowanie to 400 g)
Mak
Bakalie: rodzynki, suszone morele, suszone śliwki... może być skórka pomarańczy
Orzechy włoskie lub laskowe (te pierwsze lepsze)
Miód
Mleko

Nie podaję dokładnych proporcji, gdyż w zależności od ilości porcji będą się one różnić. Na trzy porcje biorę ok. 3/4 opakowania pszenicy (czyli ok. 300 g) i ok. 200 g maku. Resztę składników dodaję "na oko".


GDZIE KUPIĆ PSZENICĘ NA KUTIĘ
No właśnie, może być z tym problem. Pszenica musi być oczyszczona z łusek, inaczej czeka nas mrówcza praca. Mi się udało w sklepie ze zdrową żywnością na Kabatach, przy ul. KEN w Warszawie. Opakowanie 400 g kosztowało 3,49 zł. Można również pytać na targach i bazarach i tam też zamówić.




PRZYGOTOWANIE
Pszenicę najlepiej namoczyć na noc, wówczas nie wymaga tak długiego gotowania. Mak gotujemy w mleku przez 5 minut, a potem dwukrotnie przepuszczamy przez maszynkę. Pszenicę gotujemy w dużej ilości wody, aż będzie miękka, czas gotowania to ok. 20 minut. Po ugotowaniu wylewamy na sito i przepłukujemy zimną wodą, żeby ziarna się nie posklejały. Rodzynki i morele zalewamy wrzątkiem, orzechy drobno kroimy, morele także. Miód rozpuszczamy z małą ilością wody i mieszamy go z makiem. Dodajemy bakalie oraz orzechy, a na samym końcu pszenicę. Wszystko razem dokładnie mieszamy i gotowe.
















A jak to było kiedyś...

Ziarna pszenicy otoczone są twardą łuską. Przed gotowaniem trzeba było ją usunąć, co jest czynnością dość długą i trudną, tradycyjnie wykonywaną ręcznie. Ziarna, po lekkim zwilżeniu, wsypywało się do woreczka z lnianego płótna i zawiązywało. Taki worek tłukło się drewnianą pałką na twardym podłożu. Co kilka minut worek trzeba było rozwiązać, by zawartość skropić lekko zimną wodą, co sprawiało, że łuski łatwiej odchodziły od ziarniaków. Ręczna obróbka ok. 1 kg zajmowała 15–30 minut. Następnie ziarna przepłukiwało się wodą na rzadkim sicie, by oddzielić oderwane łuski. Uff, dobrze że dziś można ten krok pominąć;)

SMACZNEGO



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz